piątek, 4 stycznia 2008

Juz Delhi...

Wczoraj wieczorem wyladowalismy w Delhi - przylecielismy lokalnym samolotem z Bangalore. Niestety nie mielismy zbyt wiele czasu na zwiedzenie Bangalore, a miasto wydaje sie ciekawe. W Delhi trafilismy znow na Pahar Ganj, gdzie pomieszkamy do jutra wieczorem. Ostatnie zakupy do zrobienia i juz pojutrze o tej porze bedziemy zwiedzac potwornie zimne Helsinki... Zreszta w Delhi tez juz wcale nie jest cieplo, skonczyly sie czasy krotkich rekawkow i spodenek... podroz dobiega konca, wracamy...

środa, 2 stycznia 2008

Nowy Rok;)

No i mamy 2008;-)
Spedzilismy Sylwestra w Varkali, paskudnym, bardzo turystycznym miescie, z przesadnie zaludniona plaza, drogim i zatloczonym... ale bylo bardzo milo. Poznalismy Hanke i Marka, milych podroznikow z Polski, ktorzy juz od wrzesnia sa w podrozy i planuja tak podrozowac tyle, ile sie da;-)
Teraz podrozuja z synem Marcinem, ktory przyjechal odwiedzic ich na swieta.

Oprocz wylegiwania sie na plazy w Varkali, odwiedzilismy Kardamonowe Wzgorza, ok. 50 km stad. Zobaczylismy m.in. plantacje kauczuku, ciekawa sprawa- drzewa sa nacinane, a pod naciecia podkladane sa miseczki na splywajacy kauczuk. POtem guma jest prasowana i suszy sie jak pranie przy prawie kazdym domu.

Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!!!



A to na dworcu w Kannurze, ochrona przeciwpozarowa;-)




szopka noworoczna w Varkali




plaza w Varkali



bawiacy sie w wodzie Hindusi




klif






kolejna nasza rzezba - na poczatku mial byc zamek, w koncu wyszlo cos na ksztalt swiatyni



kauczuk zbierany z drzew (Wzgorza Kardamonowe)



suszacy sie kauczuk



Kardamonowe Wzgorza



manifestacja partii socjalistycznej




Sylwester na plazy z Hanka, Markiem i Marcinem

piątek, 28 grudnia 2007

link do strony Jasia

www.lenczowski.pl/new/html/wyjazdy/Ind07cz3.htm

Theyyam w Kannurze

Wczoraj w Kannurze obejrzelismy rytual tanca, spiewu i muzyki Theyyam - jest to charakterystyczny dla polnocnej Kerali rodzaj dramatu odgrywany w swiatyni lub na jej dziedzincu (w naszym przypadku Theyyam zostal przedstawiony na dziedzincu).
Ponizej zalegle zdjecia jeszcze z gor w okolicach Sringeri, ze swiat oraz z Theyyam.
Kolejnym celem jest Varkala - tym razem turystyczne miejsce; chcemy tu spedzic Sylwestra (chyba, ze odstrasza nas tlumy turystow...)






Tak bylo w gorach



Tak wygladal nasz wigilijny stol - salatka warzywna, pomarancze, rozne rodzaje ciasteczek, wino; zamiast choinki galazka miety i innego zielska, ktore roslo obok domu, przystrojone bransolekami; zamiast wigilijnej szopki - posazek Hanumana i Lakszmi



Wnetrze kosciola Milagres w Mangalore; dzieciatko Jezus niestety niezbyt urodziwe



Ozdoby swiateczne




Szopka stojaca przed kosciolem Milgares




Takimi lodeczkami plywaja ludzie po rzece - moze sa to dzamble? Zob. E. Lear:
Dalekie sa kraje i bliskie sa kraje, gdzie dzamble pedza zycie.
Zielone glowy maja, niebieskie rece maja i po morzu plywaja w sicie...




Swiatynia w Kottikulam



W Polscewybuchla niegdys afera, ze Chinczycy serwuja psy i golebie w swoich daniach. Oto co zobaczylismy w menu w Kottikulam...



W Kerali komunisci zyskali sobie duze poparcie - jako tacy maja nawet swoje nagrobki w Kannurze



Plaza w Kannurze jest tlumnie odwiedzana przez Hindusow



Chlopcy czesto trzymaja sie za rece; mieszane pary - niezwykle rzadko






Targ w Kannurze



Przed rytualem Theyyam otrzymalismy rozdawane przed swiatynia jedzenie - gotowana fasole i kokos















Oto i sam rytual



Wierni ogladaja w skupieniu












Gdy my i nasze aparaty wzbudzily wieksze zainteresowanie dzieci niz sam Theyyam, pokornie sie oddalilismy...




czwartek, 27 grudnia 2007

Kerala

Dzis jestesmy w miejscowosci Kannur, w polnocnej Kerali. Przyjechalismy tu, zeby zobaczyc Theyyam - rytual tanca i spiewu, znany w tych okolicach. Zobaczymy go jutro, dzis musielibysmy w tym celu jechac do innej wioski. A nam sie nie chcialo;)
Ale powiem jeszcze, co zobaczylismy w Mangalore 25 grudnia. Otoz niewiele. Kosciol Milagres, ktory rzeczywiscie zostal otworzony o godzinie 16 przyciagnal niezbyt duza grupe ludzi, ktory albo ogladali ustawiona przed kosciolem szopke, albo modlii sie wewnatrz. O 18 miala byc msza, ale juz sie na nia nie wybralam, bo byla w jezyku kannada, wiec niewiele bym zrozumiala.
Ogolnie nastroj byl malo swiateczny, mimo wszystko Indie nie sa krajem chrzescijanskim, wiec o ile szanuja swieta, o tyle np. zycie miasta funkcjonowalo jak w zwykly dzien - jak co dzien jezdzily autobusy i pociagi, jak co dzien otwarte byly sklepy i restauracje. Jedyna roznica byly wszechobecne bozonarodzeniowe papierowe i plastikowe gwiazdy, ktorymi ozdabia sie domy i sklepy.
W Mangalore zostalismy na jedna noc w paskudnym hotelu z mnostwem malych wspollokatorow, ktore sprawily, ze nastepnego dnia bylismy wsciekli i niewyspani. I pojechalismy niedaleko - do miejscowosci Kotikulam (ok. 60 km na poludnie). Miejsce zupelnie nieturystyczne, poszlismy na plaze w celu drzemki. Plaza odwiedzana sporadycznie i to raczej nie po to, zeby sie opalac czy plywac, ale np. aby nazbierac troche piasku lub pospacerowac. Wzbudzilismy duze zainteresowanie chlopca, ktory krecil sie wokol nas caly czas, po czym sprowadzil najpierw jednego kolege, potem kilku nastepnych. Nic do nas nie mowili, zreszta sami zagadalismy, ale chlopcy nie mowili po angielsku. Wbrew pozorom, w Indiach wcale nie jest tak latwo sie po angielsku dogadac. Wielu ludzi mowi nim bardzo slabo, a miejscach nieturystycznych malo kto w ogole cos umie powiedziec poza "hi, what is your country" i "what is your name?" Plusy miejsc nieturystycznych sa takie, ze nikt nie wymysla cen z kosmosu dla bialasow, nie atakuja nas rikszarze, a sklepikarze nie wrzeszcza, zeby obejrzec ich sklep "just look, no charge".
Niestety znow nie moge zgrac moich zdjec, wiec informacja tylko na sucho;(

wtorek, 25 grudnia 2007

swieta w Karnatace

Dzis jestesmy w Mangalore. Niestety nie moge zgrac tu zdjec, wiec tylko cos napisze. Wczoraj wybralismy sie w gory, ok. 4o km od Sringeri. Nie mamy dobrej mapy, zeby wiedziec, jak nazywa sie ta gora, ale jest na 1427 m n.p.m. i lezy w granicach parku narodowego Kudremukh.
Z Sringeri w gory i z powrotem jechalismy stopem, wiec znow mielismy okazje porozmawiac troche z swietujacymi Christmas holidays Hindusami. Okazalo sie, ze bardzo popularna praktyka jest zabieranie calej rodziny na przejazdzke kilkudniowa w celach pielgrzymkowych. I wczoraj, i dzis, poznalismy duze grupy ludzi podrozujace busami (do zwyklego osobowego auta nie zmiesci sie 10 osob czy wiecej, a tyle ich jezdzi razem) z Bangalore do oddalonych nawet o kilkaset kilometrow swiatyn. Kompleks swiatynny w Sringeri (swiatynie
Sharadamba i Vidyashankara) tez przyciagnely duze grupy Hindusow.
Wieczorem urzadzilismy sobie kolacje wigilijna skladajaca sie z roznego rodzaju ciasteczek, salatki warzywnej, pomaranczy, daktyli, orzeszkow i wina. Za choinke sluzyla galazka miety i jakiegos krzaka zerwanego w okolicy. Bylo nawet winko, kiepskie zreszta;) Za oplatek sluzyl chlebek, cos w rodzaju chapati, tylko nieco zaschniety, bo od wczoraj.
A dzis rano wyruszylismy do Mangalore. Mieszka tu dosc spora grupa chrzescijan, sa dwa koscioly katolickie (w zasadzie jeden kosciol i jedna kaplica). Mam zamiar zobaczyc, ile ludzi przyjdzie i jak beda swietowac. Na razie widzialam kosciol tylko z zewnatrz, jest przystrojony duza liczba gwiazd zrobionych z foliowanego papieru badz plastiku. Jest tez szopka, ale troche mnie rozczarowal jej widok - mialam cicha nadzieje ujrzec w niej wiecej watkow hinduskich, co wiecej, po cichu liczylam, ze Matka Boska bedzie wygladac jak Hinduska. Niestety nie, szopka wyglada tak, jak u nas, w dodatku wcale nie jest ladna. No nic, o 16 otwieraja kosciol, wiec zobaczymy, co tam bedzie w srodku.

niedziela, 23 grudnia 2007

Karnataka c.d.

Nadal jestesmy w Karnatace. Na kilka dni zamieszkalismy na plazy (Om Beach) k. Gokarny, gdzie mielismy okazje poznac mnostwo odjechanych turystow z roznych stron swiata. Jak sie okazalo, nie tylko w Goa, ale wlasnie tu zjezdzaja ci mlodsi i bardziej podstarzali hipisi, zeby siedziec calymi dniami w knajpce, saczyc piwko i palic jointy. Indywidua nader ciekawe, nie powiem, bo wiele podrozuja, w wielu miejscach mieszkali i maja wiele ciekawych rzeczy do powiedzenia. Mieszkalismy z nimi w chatce z lisci palmowych (to sie nazywa wypas - caly dom dla nas;-)), raz po raz wyruszalismy na wycieczki - a to na inna plaze, a to do pobliskiej swiatynki. Robilismy tez figury z piasku i malowalismy sie henna. Ogolnie wakacje na maksa;-)
Ale juz stamtad wyjechalismy - jestesmy teraz w Sringeri, malym miasteczku pielgrzymkowym w okolicach miasta o wdziecznie brzmiacej nazwie Udupi. W miasteczku w zasadzie w ogole nie ma nieindyskich turystow (na razie spotkalismy dwoch), dlatego tez problem ze znalezieniem noclegu byl niemaly, nie ma za to naganiaczy do sklepow, choc wszedobylskie "helo, where are you from" nie ominelo rowniez Sringeri.
Dzis pojechalismy stopem - wow, calkiem fajnie sie tu stopuje - do wodospadu Hanumana. Mielismy dziki plan polezc w dzungle i zdobyc to miejsce nieznane przewodnikom Lonely Planet i innym. Okazalo sie jednak, ze jest to miejsce tlumnie odwiedzane przez Hindusow, ktorzy na Hanumanie robia sobie piknik, taplaja sie w wodzie i halasuja;-) Niemniej wodospad robi wrazenie.
Jutro zamierzamy sie udac znow w te okolice i wylezc na ktoras z okolicznych gor.
Poniewaz zblizaja sie swieta, korzystam z okazji zlozenia wszystkim moim czyetlnikom Wesolych, cieplych i zdrowych Swiat Bozego Narodzenia i samych radosci w Nowym Roku.



Przenosna swiatynka w Gokarnie, uzywana podczas procesji



widok na swiete jezioro w Gokarnie







W swietym jeziorze ludzie sie odmywaja i robia pranie, niektorzy modla sie na jego brzgu



wybrzeze w okolicach Gokarny


swiatynka miedzy Om Beach a Kuddle Beach

Om Beach

sprzedawczyni owocow przy Om Beach


To nasz domek;-)

Om Beach wieczorem
Takiego zrobilismy smoka (jaszczura, dinozaura, jak kto woli) na skale, niestety szybko zwietrzal, a potem zalal go deszcz
zrobilismy tez taka mordke, ale rozdeptal ja pies
To juz kompleks swiatynny w Sringeri, zostalam poblogoslawiona przez slonia (za 5 rupii polozyl mi na glowie swoja ogromna i porosnieta twarda szczecina trabe)
Jedna ze swiatyn, piekna, rzezbiona w kamieniu na zewnatrz i wewnatrz, bardzo majestatyczna
Obok swiatyn jest rzeka Tunga, w ktorej plywaja ogromne ryby; ludzie obmywaja sie w rzece i dokarmiaja ryby


A to juz okolice Sringeri




po drodze do Hanumana





kaplanka malpiego boga Hanumana;-)



Hanumangundi Falls


taplajacy sie Hindusi



jeszcze raz Hanuman



malpki biegaja po drodze