special lassi - w smaku dosc paskudne, wole bananowe;-)
Dzis zaszalelismy - wynajelismy motor i szalelismy po okolicy (tzn. ja przede wszystkim zajmowalam sie cichutkim piszczeniem ze strachu, ale to tylko na poczatku;-)). Wyjechalismy z miasteczka i powloczylismy sie po mniejszych uliczkach, wioseczkach i bezdrozach. Krajobraz jest juz mocno pustynny, wielblady sluza za zwierzeta pociagowe, a bialy turysta jest jeszcze wieksza atrakcja niz w miescie. Wioseczki sa mocno wysuszone, w niektorych znajdowala sie tylko jedna wspolna studnia. Tutejsze kobiety mnie zachwycaja - nawet te najbiedniejsze ubieraja sie kolorowo, nosza bizuterie i ogolnie wygladaja bardzo pieknie.
Zawloczylismy sie tez na skalki, na ktorych stoi mala, juz zrujnowana swiatynka oraz buduje sie nowa.
To ta maszyna jezdzilismy;-)
krajobrazy po drodze
przy pracy w polu
swiatynia na skalach
wielblad wiozacy placki, juz wysuszone, prygotowane na opal
2 komentarze:
powiedziałbym nawet "motorem po Pushkarze w poszukiwaniu etnograficznych bab". teraz mi z kolei nasuwają się na myśl skojarzenia z macedonią, włóczeniem się po wioskach (np. dobreici), takim leniwym tempem zwieńczonym jakąś miła rozmową i obiadkiem ... co prawda te etnograficzne babeczki (na zdjęciach) trochę młodziej wyglądają, ale czy nie miałaś ochoty z nimi Karolina pogadać o medycynie?
pita
Oj, mialam ogromna ochote z nimi pogadac; nie mozna byc etnografem na urlopie; niestety babeczki byly plochliwe, poza tym slabo znaja angielski albo prawie wcale nie znaja;(
A skojarzenia z MK to ja mam non stop... pozdav od Bombaj;)
Prześlij komentarz